aut. Wladyslaw Walkiewicz, Tytus Maleszewski, 1892, Polona

26 maja

„Wielmożny Panie Dobrodzieju! Ośmielony radą Pańskiego kuzyna, Pana Konstantego Nowomiejskiego, udaję się do Niego z najpokorniejszą prośbą, żebyś chciał za moim mającym wyjść Śpiewnikiem kilka słów przemówić w jakimkolwiek piśmie periodycznym. Zbiór moich śpiewów, rozdzielonych na trzy rodzaje: ballady, romanse i piosnki sielskie, nie ma innej zalety, jak tylko dobrą chęć kompozytora przysłużenia się śpiewającym, przezornie przyczepiając swoje imię do imion tych, którzy są naszą chwałą. Niemieccy muzycy wyborem poezji umieją siebie inspirować, i ich Szyller, Goethe i wszyscy sławniejsi poeci znaleźli po nieraz najszczęśliwsze melodie. Smutno widzieć, że u nas nikt z piszących muzykę nie spróbował sił swoich na poezjach od dawna wyglądających śpiewaka. Mylne mniemanie, że do dobrej poezji ciężko jest pisać muzykę, że zuchwałością jest porywać się z muzyką do pięknej poezji. Mnie przynajmniej zdaje się, że każdy dobry wiersz przynosi z sobą gotową melodię, a umiejący ją podsłuchać i przelać na papier jedna sobie nazwanie szczęśliwego kompozytora wtenczas, gdy niczym innym, jak tylko tłumaczem tekstu w muzykalnym języku nazwać by się był powinien. Gdy więc zdolniejsi ode mnie nie domyślili się dotychczas, jaką korzyścią, jaką obroną dla kompozytora jest dobry poeta, gdy lubownicy krajowej muzyki od tak dawna czekają nowych śpiewów, gdy niejeden z prawdziwych czcicieli narodowej poezji rad byłby słyszeć, jak by muzyka umiała zastosować się do niektórych wierszy – niechże moja pierwsza próba w tym rodzaju w świat idzie, a dla mojego dziełka nie mogłem szczęśliwiej o opiece pomyśleć, jak oddając je pod sąd pierwszego spomiędzy nas głosu, za którym wszyscy radzi idziemy. Zostaję z najgłębszym uszanowaniem, Wielmożnego Pana Dobrodzieja najwierniejszym Jego wielbicielem i najniższym sługą,

                Stanisław Moniuszko

Dla dania wyobrażenia o charakterze mojego śpiewnika przyłączam z niego dwie próbki, jako i do Pana należący poszyt śpiewów Pana Mickiewicza, którego talent udało mi się wygrzebać ze steku walców i kontradansów, naprowadzając go na dobrą drogę”.

26 maja 1842 roku Stanisław Moniuszko pisał niniejszy list do Józefa Ignacego Kraszewskiego.