ŁUSZCZEWSCY

"Pierwszym domem polskim, który w roku 1834, po upływie zaledwie lat trzech od upadku powstania listopadowego, dał hasło do rozbudzenia inteligencji warszawskiej z odrętwienia i do wskrzeszenia zamarłego wśród niej życia towarzyskiego był dom państwa Łuszczewskich: Wacława - radcy Towarzystwa Ogniowego i Kredytowego Ziemskiego, syna Jana Pawła, ongi ministra spraw wewnętrznych za Księstwa Warszawskiego i jego małżonki Niny z Żółtowskich, niewiasty zdobnej w uroki niezwykłej piękności i zalet umysłu, zasobnego w skarby literackiej i naukowej wiedzy."

Tak pisał o prowadzonym w Warszawie przez małżeństwo Łuszczewskich salonie artystycznym Aleksander Kraushar. Spotkania elit intelektualnych i artystycznych Warszawy odbywały się w mieszkaniu położonym w kamienicy u zbiegu ulic Nowy Świat i Świętokrzyskiej, a następnie, po przeprowadzce rodziny, naprzeciwko Pałacu Saskiego. Podczas poniedziałkowych wieczorów spotykali się i dyskutowali z sobą politycy, uczeni, pisarze, poeci, muzycy, aktorzy, odbywały się koncerty, przedstawienia sztuk teatralnych, odczyty i recytacje poezji. Rodziły się tam nowe pomysły, nawiązywały relacje zawodowe, a nawet przyjaźnie.

Salon Łuszczewskich odegrał znaczącą rolę w życiu Stanisława Moniuszki. Został uczestnikiem tych spotkań dzięki znajomości z Józefem Sikorskim, recenzentem prasy warszawskiej i redaktorem założonego przez siebie pisma „Ruch Muzyczny”, który udzielał lekcji muzyki córce państwa Łuszczewskich, Jadwidze. Dziewczyna okazała się utalentowana nie tylko muzycznie, ale także literacko i w przyszłości zasłynęła jako poetka, improwizatorka i autorka powieści publikowanych pod pseudonimem Deotyma.

Jadwiga Łuszczewska (Deotyma), fot. Konrad Brandel, ok. 1865

Moniuszko trafił do salonu Łuszczewskich prawdopodobnie w 1846 roku. Tam poznał Włodzimierza Wolskiego, przedstawiciela warszawskiej bohemy artystycznej, zwanej Cyganerią Warszawską. Tak opisywała go w swych wspomnieniach Deotyma: "Właśnie wtedy był w całym blasku młodzieńczego pióra, młodzieńczej urody i tej skrzącej rozmowy, którą ciskał wszędzie, jak złotym piaskiem".

Nowo nawiązana znajomość okazała się niezwykle inspirująca dla obu twórców. W niedługim czasie rozpoczęli pracę nad operą Halka, do której Włodzimierz Wolski pisał libretto. Dzieło ujrzało światło dzienne w 1848 roku w Wilnie, ale prawdziwym sukcesem okazała się dopiero warszawska premiera rozszerzonej do czterech aktów Halki w 1858 roku.

Wielką entuzjastką twórczości Stanisława Moniuszki była wspomniana Deotyma. Po premierze opery Halka w Warszawie napisała wiersz na cześć kompozytora, który wygłoszony został przez aktora o nazwisku Korzeniowski podczas jednego z popremierowych spotkań salonu artystycznego. W późniejszych latach poemat przedrukowywano na łamach prasy, wspominają też o nim badacze życia i twórczości Stanisława Moniuszki. W zakończeniu poematu Deotyma nazwała Moniuszkę „książęciem muzyki naszej”, co odczytywano jako adekwatny tytuł dla Moniuszki jako twórcy polskiej opery narodowej.

Do Stanisława Moniuszki

Muzyka! Święte, dziwnie święte miano,
Co z drzewa życia sępie troski płoszy...
I w życiu wiecznem nam ją obiecano.
Jako najwyższą z anielskich rozkoszy.

Ona jest może tą pierwotną mową,
W której się wszystkie rozumiały ludy.
Ona przedstawia w snach Boskiej ułudy,
Przyszłą na ziemi harmonię duchową.

Czule jak matka kołysząc plemiona,
W coraz piękniejsze przystraja się szaty;
Bo przy postępie świeżych lat, i ona
Musi zdobywać świeże natchnień kwiaty.

Śpiewak co szuka nowych strun zapału,
Którego połysk czczych dźwięków nie mami,
Musi żyć z ludem albo z niebianami;
Tu raj prostoty – tam raj ideału.

Bo sztuka rzuca gościniec ubity,
Dotyka tylko otchłanie lub szczyty.
Takie wędrówki otwarte dla ciebie!

Twa pieśń podobna bogini pasterce;--
Halka lub Milda nucą przez twe serce
Miłość na ziemi, lub miłość na niebie.

W tych co jak orły na szczyt się gromadzą,
Tłum czuje wyższość – a wyższość jest władzą.
Muzyka jest władcą, wszak rzesza go słucha!

Ty więc co zlałeś pieśń wiejskich poddaszy
Z pieśnią nadziemian, zwij się w państwach ducha
Książęciem muzyki naszej.