18 listopada 2019

Omka

„Moja najdroższa Omko!” – pisał Moniuszko do swojej przed trzema laty poślubionej żony. „Ach, Omko moja! co to za Mińsk! co to za miasto! co za życie! co za plotki!! Twój mężulo wygląda jak jeżyk albo jak Eustachy Tysz, gdyż mu włosy od ciągłej zgrozy nie przestają słupka dawać!”. Żartobliwe, bardzo osobiste, a przede wszystkim niezmiennie, od czasów narzeczeństwa aż do śmierci Stanisława, pełne miłości, serdeczności i tego tonu, który zdradza autentyczną, dobrą bliskość. Moniuszko zakochał się w młodziutkiej panience od pierwszego zdaje się wejrzenia, a uszczęśliwiony wzajemnością ani myślał przez resztę życia choćby spojrzeć na inną damę. Aleksandra z domu Müller była całym jego światem, centrum i fundamentem jego licznej rodziny, którą cenił ponad wszystko.

Z ponad trzech dekad obszernej ewidentnie korespondencji zachowało się wiele listów Moniuszki, z których wyprowadzić możemy obraz tych, jakie otrzymywał od narzeczonej, potem żony. Pisał do niej z odległych miast, ale też z Wilna, gdy bawiła pod miastem na letnisku. Pisał obszernie, albo na skrawkach papieru, przepraszając za lakoniczną formę tej czy tamtej przesyłki. Z wyraźną przyjemnością dzielił się z „Omką” swoimi przeżyciami, wrażeniami, myślami, ale też bieżącymi troskami (często finansowymi). To w liście do żony, pisanym najprędzej jak mógł po warszawskiej premierze Halki zapisane są gęsto cytowane słowa: „Więc już po wszystkim. – Powodzenie zupełne”.

Niejednokrotnie rugał ją za opieszałość korespondentki w odpowiedziach, ale jest i gdzieniegdzie ślad, że sam bywał za to samo besztany. Podczas wielu krótszych i dłuższych nieobecności Stanisława w domu tęsknili, a listy były nieodzownym i jedynym sposobem utrzymania poczucia bliskości, tak ewidentnie obojgu potrzebnej. „Znowu list od Ciebie i z posyłką. Niech Tobie Bóg za tę pociechę nagrodzi”, pisał emocjonalnie Stanisław, który tak w początkowym czasie ich romansu, jak i po dwudziestu latach małżeństwa, pisał do Aleksandry: „Mój Aniele!”. I jeszcze: „Moja najdroższa!”, „Moja Duszko”… Najczęściej jednak była „Omką”, „Omeczką”, „Omtaszkiem” – pieszczotliwe przezwisko było zapewne częścią własnego, tajemnego kodu, który zwykle mają do najbardziej prywatnej ze sobą komunikacji zakochani. Istnieją zaś wszelkie podstawy po temu by sądzić, że państwo Moniuszkowie byli w sobie zakochani przez wszystkie lata szczęśliwego, choć na pewno niełatwego w sensie życiowym małżeństwa.

W 1870 roku, pisał 51-letni Stanisław stęskniony z Petersburga „Moja najdroższa Omko, Ten list, szczęśliwszy ode mnie, będzie w Warszawie na Twoje imieniny”. Wszelkie troski, codzienne zabiegania, mniejsze i większe dramaty przeganiał – przeganiać je musieli wspólnie – spokojną pewnością, jaką daje wzajemne oparcie i tą szczyptą choćby humoru, który rzadko go opuszczał. Po ćwierćwieczu małżeństwa pisał do żony – na imieniny również - „Winszuję Omce i życzę, żeby nadal miała takiego męża”.

Całkiem niewiele wiemy o Aleksandrze Müllerównie, potem Moniuszko. Bez wątpienia jednak była największą muzą Stanisława. Nie wpisując się w powszechne nasze wyobrażenie o muzie, stanowiła niezbywalną część samego kompozytora, będąc mu najlepszym przyjacielem, powiernikiem, doradcą… nie tak wcale wiele takich pięknych historii mamy w dziejach muzyki – nie tylko wcale polskiej. Pamiętajmy więc o niej.

Agnieszka Kłopocka